„Patrol obywatelski” zawitał do Warszawy
W sobotę 21 września o godz. 19 na „Patelni” odbyło się zgromadzenie środowisk skrajnej prawicy, do którego dołączyli uczestnicy pierwszego warszawskiego „patrolu obywatelskiego”. Kwadrans później przy akompaniamencie okrzyków „Chwała Wielkiej Polsce” czy „Precz z lewactwem” część słuchaczy, ok. 40 osób, ruszyła ulicami centrum w poszukiwaniu obcokrajowców łamiących prawo. Chodzili oni w mniejszych grupach. Nie mieli żadnych charakterystycznych oznakowań czy symboli. Finalnie też nikogo nie zatrzymali.
W tym samym czasie na „Patelni” dalej trwało zgromadzenie nacjonalistów. Przez ponad godzinę do uszu nielicznych słuchaczy, monitorujących zgromadzenie policjantów oraz pasażerów wychodzących z linii metra M1 docierały m. in. treści szowinistyczne, antyukraińskie czy spiskowe - dość nadmienić „plandemię Covid-19” czy „Unię Judeopejską”.
Całość zgromadzenia była zabezpieczana przez funkcjonariuszy warszawskiej policji. Nie obyło się oczywiście bez kilku interwencji, kiedy to wściekli przechodnie wchodzili w kłótnie z organizatorami prawicowego zgromadzenia. Niekiedy dochodziło też do przepychanek.
- Zgromadzenie było monitorowane przez policjantów. Mimo kilku incydentów, mogę powiedzieć, że było bezpiecznie. Mundurowi ochraniali nie tylko wejście do M1, ale i okolice. Oczywiście sami organizatorzy byli uprzednio wylegitymowani. Nikt nie został ukarany ani zatrzymany - przekazał nam oficer prasowy KRP I Śródmieście, mł. asp. Jakub Pacyniak.
Warto także dodać, że władze miasta jednoznacznie ucinają temat spędu oraz patroli, mówiąc, że to temat dla policji.
- Chcę zaznaczyć, że policja nie ma wpływu na to, co mówili organizatorzy. Zgromadzenie było zgłoszone, zarejestrowane. To samo tyczy się tzw. patrolu obywatelskiego, który był po prostu spacerem grupki ludzi. Tak długo jak nie łamią oni prawa, nie możemy im nic zrobić - dodaje funkcjonariusz.
Widząc na żywo te wydarzenia, bardzo trudno oprzeć się wrażeniu, że w sobotni wieczór, pod Pałacem Kultury i Nauki miejska przestrzeń została udostępniona... piątej kolumnie, sympatyzującej z putinowską Rosją. Lecz by zrozumieć zagrożenie jakie niesie za sobą zjawisko takich patroli oraz skrajnie prawicowych treści wygłaszanych w sercu stolicy, należy poznać ich genezę oraz hasła i wartości, jakie głoszą ich organizatorzy.
Kłamstwo, narkotyki i krwawa bójka
Idea „patroli obywatelskich” narodziła się w woj. Wielkopolskim. Chociaż de facto patrole są efektem kumulacji wielu czynników i postaw - od braku zaufania wobec służb, po szczerą nienawiść i strach wobec obcokrajowców. Ich bezpośrednie źródło to krwawe wydarzenia, jakie miały miejsce na początku września w gminie Śrem, w miejscowości Kórnik.
Zacznijmy więc od krótkiej historii.
7 września w Kórniku, nad Jeziorem Grzymisławskim, miała miejsce krwawa bójka, w której uczestniczyło kilku mężczyzn. Dwóch Polaków i imigranci z Ameryki Płd. - mowa o jednym Argentyńczyku oraz czterech Kolumbijczykach. W trakcie bójki w ruch miały pójść m. in. rozbite, ostre butelki, wskutek czego dwie osoby trafiły do szpitala. Finał był następujący: cztery osoby z zarzutami udziału w pobiciu, z kolei jedna usłyszała zarzuty usiłowania zabójstwa. Wydawać by się mogło, że sprawa została załatwiona przez służby prawidło - cóż, innego zdania byli mieszkańcy.
Trzy dni później, 10 września, na ulice miasteczka wyszedł pierwszy z „patroli obywatelskich”, złożony z kilkudziesięciu osób. Była to głównie spontanicznie zorganizowana za pośrednictwem Facebooka grupa znajomych i mieszkańców. Chcieli oni „patrolować” ulice, aby zaprowadzić w nich „porządek”. Sprawą szybko zainteresowała się poznańska policja, która wylegitymowała ok. 40 osób. Grupa chwilę później rozeszła się. Ostatecznie nie było żadnych incydentów i nikt nie został zatrzymany.
Drugim kamieniem węgielnym „patroli obywatelskich” jest konflikt o narkotyki. Do jednego z inicjatorów akcji, zawodnika MMA Rafała Podejmy, zgłosiła się kobieta, która opowiedziała historię, w której to rzekomo została zaatakowana przez Gruzina. W tej sprawie zgłosiła się nawet do miejskiego komisariatu policji - 16 września. O swojej historii opowiedziała w sieci. Szybko jednak okazało się, że jest to kłamstwo. „Napadnięta” dobrze znała obcokrajowca, a ich konflikt dotyczył narkotyków, o czym pisały lokalne media. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Jednak to wystarczyło, aby 18 września kilkutysięczna, zamknięta grupa na Facebooku, znana wcześniej jako „STOP NIELEGALNEJ IMIGRACJI! RUCH OPORU!” stała się oficjalnie grupą „patroli obywatelskich”. Wtedy też akcja zaczęła być promowana na całą Polskę.
Kula śnieżna ksenofobii nabiera rozpędu
Niestety zanim służby zdążyły wyjaśnić oraz obnażyć kłamstwa, pomysł „patroli obywatelskich” zdążył wykroczyć poza Kórnik, a nawet poza województwo Wielkopolskie. Łódź, Gdańsk, Warszawa, Lublin, Katowice - są to miasta w których już zorganizowano lub planuje się w najbliższych dniach kolejne „patrole”. Uczestnicy organizują się głównie za pomocą social mediów - Tik Toka oraz Facebooka.
Liczba uczestników póki co nie jest zbyt okazała. Mówimy bowiem o grupach maksymalnie kilkudziesięciu osób, które zamierzają swoją obecnością „wystraszyć” łamiących prawo imigrantów oraz wykonać lepszą pracę - ich zdaniem - niż setki policjantów czy strażników miejskich. Niemniej tempo w jakim akcja z małej podpoznańskiej miejscowości rozlała się na cały kraj, jest co najmniej niepokojące.
Mowa o zauważalnej i nadal rosnącej grupie młodych mężczyzn, często zdolnych do agresji. Kumulująca się w nich latami wrogość wobec wszystkich obcych, a także strach - niekiedy indukowany z zewnątrz - powoli daje o sobie znać. W swoich materiałach na YouTube Rafał Podejma, publikujący pod pseudonimem Antykonfident, apeluje aby w trakcie patroli zachować spokój i strzec się prowokatorów. W innym przypadku mówi: „te k***y przejmą nasz kraj”, co skutkować ma odebraniem wolności oraz mordowaniem „naszych braci” czy gwałceniem polskich kobiet. Kim są ci oni? Imigranci oczywiście.
Nie trzeba dodawać, że wspomniane środowisko - tworząc niejako komorę echa - jest przekonane o słuszności swoich działań, coraz bardziej utwardzając się w swoich i tak już skrajnie prawicowych poglądach. Na grupach patrolu na FB, dedykowanych danemu miastu, zaczęły pojawiać się wpisy mówiące o przerażonych obcokrajowcach, których póki co jedną "zbrodnią" jest brak polskiego pochodzenia. Z drugiej jednak strony idea patroli znajduje coraz to nowych sympatyków - proporcjonalnie do informacji o przestępstwach popełnianych przez obcokrajowców publikowanych w mediach.
Chwała Wielkiej Polsce z rosyjskim akcentem
Tym oto sposobem powróciliśmy do sobotniego marszu w Warszawie. Stołeczny patrol ruszył w akompaniamencie radykalnych i nacjonalistycznych okrzyków wygłaszanych przez narodowców na „Patelni”, wśród których najbardziej rozpoznawalnym było hasło „Chwała Wielkiej Polsce” - co idealnie pasuje do idei patroli oraz wartości reprezentowanych przez inicjatorów akcji.
Sobotnie wydarzenia są dodatkowo przykładem tego, jak zachowania i postawy skrajnie prawicowe, dla niepoznaki nazywanymi patriotycznymi, są kompatybilne z prorosyjskimi postawami oraz narracjami. Wspierać ideologicznie Kreml można w wieloraki sposób.
- Można - jak robili to organizatorzy spędu na „Patelni” - uderzać w motywy antyukraińskie, wyolbrzymiać słowa byłego już ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmytra Kułeby,
- Można - nieustannie przypominać o zbrodniach na Wołyniu, będących w cieniu dzisiejszych zbrodni m. in. w Buczy, Irpieniu czy Mariupolu.
- Można - jak inicjator „patroli obywatelskich” - pisać bezpośrednio, jasno i klarownie. Pisownia oryginalna: „Brawo Putin Słowianie powinni sobie pomagać ale nas ogłupili propaganda nas na siebie nasyła ale znamy prawdę i my nie chcemy wojny Płynie w Nas Słowiańska Krew ! Dziękujemy za pomoc w obliczu tragedii Putin widzi tragedię ludzi chce pomóc to też o czymś świadczy. A wy Zanim Coś Napiszecie Poznajcie Historię Słowian !!!!” - napisał Podejma, udostępniając link do nagrania Tik Toka z wypowiedzią Putina.
„Patrol obywatelski” porażką służb?
Inicjatywa patroli ma swoje źródło także w braku zaufania Polaków wobec służb mundurowych - zwłaszcza policji. Nie bez powodu inicjatorzy czy sympatycy akcji na każdym możliwym kroku podkreślają, że chodzi o „większą współpracę między mieszkańcami, a służbami porządkowymi”. Gdyby mieszkańcy Warszawy, Gdańska czy Kórnika nie uważali działań policji za niewystarczające, nie czuliby potrzeby wspierania służb.
Fakty, takie jak znaczący wzrost liczby przestępstw popełnianych przez obcokrajowców (głównie Ukraińców i Gruzinów) także przyczyniły się do tego, że część społeczeństwa zdecydowała się „wziąć sprawy w swoje ręce” - nie patrząc na apele i działania służb. W Warszawie, mieście kosmopolityczny, takie wydarzenia są szczególnie zauważalne.
To oznacza jedno - policja wśród zauważalnej grupy Polaków, nie cieszy się wystarczającym zaufaniem w kwestiach tak podstawowych, jak bezpieczeństwo. Ta nieufność w połączeniu z naturalnym ludzkim strachem przed obcym, spotęgowanym przez media czy polityków, daje naprawdę wybuchową mieszankę. W tym chaosie bardzo łatwo przemycić wątki oraz tezy sprzyjające Rosji - chociażby pośrednio.
Pozostaje mieć nadzieję, że idea patroli oraz towarzysząca im nacjonalistyczna narracja osiągnęły już swoją masę krytyczną i nie przyciągną większej liczby zwolenników. Chcąc naprawdę pomóc policji, warto zacząć od siebie i swojego otoczenia, ponieważ „patrole obywatelskie” są problemem przede wszystkim nie dla obcokrajowców, a polskich służb.
Napisz komentarz
Komentarze