Reklama
ReklamaBanner

Próba kompromitacji księdza Popiełuszki. Trwa proces w sprawie „prowokacji na Chłodnej". Świadek: Zostałem wmanewrowany

W 1983 r. do mieszkania księdza Jerzego Popiełuszki podrzucono materiały, które miały go obciążyć. Proces w sprawie „prowokacji na Chłodnej” ruszył 4 października przed Sądem Okręgowym w Warszawie. W piątek, 8 listopada odbyła się kolejna rozprawa. - Zostałem wmanewrowany w sprawę - mówił jeden ze świadków.
Proces w sprawie "prowokacji na Chłodnej"
Proces w sprawie "prowokacji na Chłodnej"

Autor: Marta Gostkiewicz Raport Warszawski

Oskarżeni w tej sprawie są byli funkcjonariusze MSW - Grzegorz P. i Paweł N. Trzeci oskarżony - Waldemar O. - zmarł w zeszłym roku. To funkcjonariusze SB skazani potem jako sprawcy zabójstwa księdza.  

Do mieszkania przy ul. Chłodnej w 1983 r. podrzucono m.in. "antypaństwowe" ulotki, naboje i materiał wybuchowy. Następnie "ujawniono” je w wyniku „oficjalnego przeszukania" 12 grudnia 1983 roku. Chodziło o to, by skompromitować księdza, który był duszpasterzem ludzi pracy i kapelanem "Solidarności". Jego msze w intencji Ojczyzny gromadziły co miesiąc tłumy wiernych. Komunistyczne służby za wszelką cenę próbowały "znaleźć haki" na księdza. 

8 listopada w sprawie zeznawał mi.in. 75-letni Mieczysław Ch., który w latach 1982 -1984 pracował w Wydziale Śledczym Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych jako inspektor sekcji, potem kierownik sekcji. Następnie został zastępcą naczelnika wydziału. Pracę zakończył w 1990 r.

- Ksiądz był wzywany na przesłuchania wielokrotnie. W czasie przesłuchania pełniłem rolę prowadzącego postępowanie. Dostawałem informację od naczelnika, że trzeba wezwać księdza na dany dzień. Były wskazania tematu, o jaki miałem zapytać Popiełuszkę - relacjonował. 

Dopytany kto wskazywał tematy, stwierdził, że „wyłącznie naczelnik”. 

Postępowania dotyczyły m.in. mszy w kościele przy ul. Hozjusza, ich częstotliwości i faktu, że gromadzili się tam ludzie z różnych stron Polski. Pytany, czy odbywanie mszy było nielegalne, Mieczysław Ch. stwierdził, że „nie było nielegalne”. Jak dodał, nie wie, czemu mimo to prowadzone było postępowanie. 

- Nie wiedziałem, o co w tej sprawie chodzi – zeznawał.

Świadek został zapytany o przeszukanie w mieszkaniu księdza Popiełuszki przy ul. Chłodnej. Jak mówił, „zostałem wmanewrowany w sprawę, gdy miałem dyżur popołudniowy”.

- Nie pamiętam, co tam przyniesiono. Prokurator przeglądał te materiały. Spisałem to, co przyniesiono w protokole przeszukania. Były to jakieś wydawnictwa, nie wykluczam, że były jakieś górnicze lonty, związane z górnictwem. W czasie przeszukania w mieszkaniu były jeszcze dwie – trzy osoby. Nie znałem ich z widzenia, nikt się nikomu nie przedstawiał – opowiadał. 

Świadek pytany, czy podczas przeszukania w mieszkaniu był ksiądz Popiełuszko, wskazał, że „nie chcę odpowiedzieć na to pytanie: tak lub nie, bo moja pamięć dziwnie nie funkcjonuje”. 

– Prawdopodobnie był, ale nie jestem w stanie tego potwierdzić na sto procent – mówił.

Zapytany o jego własne odczucia w tej sprawie stwierdził, że „nie był przekonany, czy materiały dowodowe, które zabezpieczono, zostały zgromadzone przez księdza”. 

- Wynikało to z tytułu wydawnictw, tzw. nielegalnych. Ksiądz nie musiał tego gromadzić. Lonty górnicze - to była dla mnie dziwna sprawa - mówił dalej.

- Następnie zostałem wysłany w delegację – być może do Gliwic – celem przesłuchania świadka lub świadków, którzy mogli dostarczyć te materiały górnicze ks. Jerzemu. Przesłuchałem jedną lub dwie osoby. Dla mnie była to dziwne, że były to osoby wskazane z nazwiska. Ktoś je wezwał i te osoby się zjawiły. W mojej ocenie te treści niczego nie wnosiły. Prowadzenie tego postępowania było niepotrzebne, nie powinno mieć miejsca. Taka była wówczas moja ocena – relacjonował.

Czynności operacyjne w sprawie Popiełuszki były prowadzone od dawna

Jak mówił, „czynności operacyjne w sprawie ks. Popiełuszki były prowadzone dużo, dużo wcześniej” a stenogramy wygłaszanych przez niego kazań systematycznie wpływały do wydziału celem wykonania analizy. Ksiądz był wzywany na przesłuchania raz na tydzień i w jego trakcie były wręczane wezwania na kolejne przesłuchanie.

Dopytany, czy doszło do sytuacji, że w trakcie przesłuchania księdza zostali wyproszeni jego adwokaci, odparł, że „pamiętam jeden przypadek, że podziękowałem mecenasowi, ale nie przypominam sobie szczegółowych okoliczności”. Jak dodał, nie pamięta też, czy razem z adwokatami wyszedł Popiełuszko.

Świadek został też zapytany, czy przesłuchania były formą presji i nękania

- Odbywały się z pełną kulturą. Nie pamiętam, ile ich było - odparł. 

Jerzy Popiełuszko został zamordowany przez funkcjonariuszy SB w nocy z 19 na 20 października 1984 r. Jego zwłoki wyłowiono w 30 października z zalewu przy tamie na Wiśle we Włocławku. Pogrzeb odbył się 3 listopada. 

Papież Benedykt XVI w 2010 r. zaliczył księdza do grona błogosławionych. W 2014 r. papież Franciszek ustanowił go patronem Solidarności. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama