Zacisze to położone na Targówku osiedle, które słynie ze spokojnej atmosfery i właśnie ciszy, do tego stopnia, że fragment planu tej okolicy znalazł się nawet w kultowym utworze Grzegorza Turnaua „Cichosza”. „Na ulicach cichosza, na chodnikach cichosza” – śpiewa artysta. Problem w tym, że ostatnim czasie mieszkańcy Zacisza coraz częściej przekonują się, że może tam być także głośno.
Nielegalne hostele pracownicze w Warszawie?
Wszystko za sprawą hosteli robotniczych, które wyrastają na osiedlu, jak grzyby po deszczu, a część z nich działa całkowicie nielegalnie. Po okolicy oprowadza mnie radny Targówka Norbert Zieleński, który mieszka tam od urodzenia. To jego pierwsza kadencja w radzie dzielnicy, ale jak mówi, na rzecz Zacisza działa od lat, jedną z pierwszych jego inicjatyw w nowej roli jest zwrócenie uwagi na problem, z którym sam się boryka.
- Obok mnie działa taki hostel. Podobnie jak inni mieszkańcy słyszę wieczorami dochodzące z niego hałasy, widzę osoby spożywające alkohol, oni wychodzą na ulicę, piją i zostawiają tam śmietnik. Później służby miejskie muszą to oczyszczać, a są finansowane z naszych podatków – mówi Raportowi Warszawskiemu Norbert Zieliński.
Idąc przez Zacisze, co chwilę mijamy poustawiane w rzędach pojazdy oznaczone logami taksówek na aplikacje. Radny wskazuje na kosze. To po nich najłatwiej poznać domy, w których działają hostele pracownicze. Zazwyczaj mieszka w nich od 20 do 30 osób, dlatego zwykłe śmietniki im nie wystarczają, przed takimi domkami zawsze ustawione są wielkogabarytowe pojemniki. Część z takich miejsc działa legalnie i jest zarejestrowana, ale mieszkańcy podejrzewają, że właściciele niektórych prowadzą ten interes „na dziko”.
- Takie hostele może prowadzić każda osoba fizyczna, czyli wziąć 20 osób i powynajmować im mieszkania, jeśli chce robić to legalnie, musi to wcześniej zarejestrować, odprowadzać podatki i przystosować to do liczby osób, której chce to wynająć. Przy nielegalnych hostelach te procedury nie są zachowane, nikt nie przestrzega tam przepisów – mówi Norbert Zieliński.
.jpg)
„Nie da się tamtędy spokojnie przejść”
Takie miejsca zakłócają spokój nie tylko Norberta Zielińskiego. Skargi na problemy z hałasem, śmieciami i libacjami trafiają do dzielnicowych radnych regularnie. Mieszkańcy narzekają na to również za pośrednictwem mediów społecznościowych.
- Mieszkańcy zgłaszają problemy z hałasem i nadmierną prędkością na drogach. Do tego dochodzi spożywanie alkoholu na ulicach, zazwyczaj dzieje się to przed tymi hostelami. Lokatorzy tych miejsc wychodzą na ulicę z alkoholem, a tam bawią się dzieci, nie da się wtedy tamtędy spokojnie przejść. Oni urządzają sobie tam pikniki. Minimum raz w miesiącu widzę takie sygnały od mieszkańców – mówi Norbert Zieliński.
Docieramy przed jedną z lokalizacji, którą mieszkańcy wskazali jako potencjalnie nielegalną. To niewykończony dwupiętrowy dom z poddaszem. Jest w kiepskim stanie, nie wygląda na przystosowany do mieszkania dla kilkunastu lub kilkudziesięciu osób. Przed nim parkuje taksówka na aplikację i dostawca jedzenia na skuterze. Na balkonie suszy się pranie. Sama jezdnia przed budynkiem jest w kiepskim stanie, widać, że jest użytkowana bardzo intensywnie. To jedno w wielu podobnych miejsc na Zaciszu.
- W większości przypadków to są domy wielorodzinne, nieprzystosowane do użytku dla 20-30 osób. Przy nich zazwyczaj stoją ubery i inne pojazdy, często zajmują one miejsca parkingowe innym mieszkańcom, przez co nie mają oni gdzie parkować. Z reguły na takich posesjach widać duży nieład i nieporządek, nikt tego nie pilnuje, jest tam sporo śmieci – mówi Norbert Zieliński.
Radny dzielnicy Targówek po wielu niepokojących sygnałach od mieszkańców postanowił zainterweniować. Złożył interpelację, w której poprosił władze o dzielnicy o ustalenie, czy hostele działają legalnie. Przekazał urzędnikom listę podejrzanych adresów. Jak tłumaczy, zależy mu głównie na weryfikacji legalności tych biznesów, a także na sprawdzeniu, czy przebywający tam lokatorzy są w Polsce zgodnie z przepisami.
- Nie wiemy, ile obecnie jest takich nielegalnych hosteli na Targówku, wciąż to weryfikujemy. Ale mieszkańcy zgłaszają nam takie miejsce, gdzie potencjalnie odbywa się taki proceder. Na tej liście jest od 20 do nawet 40 adresów – mówi Norbert Zieliński.
.jpg)
Władze Targówka sprawdzają nielegalne hostele pracownicze
Jak dowiadujemy się z odpowiedzi na interpelację radnego, burmistrz Targówka Krzysztof Miszewski zlecił szereg kontroli pod podanymi adresami. Nieruchomości te zostały sprawdzone pod kątem poprawności złożonych deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, a tam, gdzie pojawiły się wątpliwości, właściciele zostaną wezwani do złożenia wyjaśnień. Burmistrz zapowiedział również przeprowadzenie wizji lokalnej.
- Dla nieruchomości, które nie posiadały deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami i wyszły z miejskiego systemu gospodarowania odpadami zlecimy kontrole Oddziału Ochrony Środowiska Straży Miejskiej celem ustalenia, czy nieruchomość posiada podpisaną umowę na odbiór odpadów komunalnych – tłumaczy burmistrz.
Potencjalnie nielegalne hostele mają także zostać sprawdzone przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Miejsca te mają podlegać również intensywnym patrolom straży miejskiej oraz policji.
Napisz komentarz
Komentarze