To miał być zwyczajny lot
Sobota, 10 sierpnia. Tego dnia z płyty Lotniska Chopina wystartował samolot linii lotniczych LOT. W ciągu ok. dziewięciu godzin miał pokonać Europę oraz Atlantyk i wylądować na lotnisku w Newark w stanie New Jersey (USA). Kilka minut po rozpoczęciu lotu samolot zawrócił. Powodem było zgłoszenie o bombie znajdującej się na pokładzie. Po akcji służb okazało się, że alarm był fałszywy. Zaczęto także szukać winnych tego niezdrowego żartu.
Jak podawało wtedy m. in. TVN24, powołując się na wypowiedź rzecznika prasowego linii LOT Krzysztofa Moczulskiego, samolot - który wykonywał rejs o numerze LO11 - po otrzymaniu sygnału o potencjalnej bombie na pokładzie został zawrócony, a kapitan zgodnie z procedurą wylądował ponownie na Lotnisku Chopina. Samym pasażerom nic się nie stało. LOT przebookował także ich rezerwacje na inne połączenia.
Dzień później, 11 sierpnia, warszawska policja poinformowała, że zatrzymała osiem osób, podejrzewanych o fałszywe zgłoszenie.
„Policjanci z Legionowa i OPP zatrzymali 8 osób podejrzewanych o wywołanie fałszywego alarmu bombowego na pokładzie samolotu lecącego z Warszawy do USA” - czytamy w komunikacie służb na platformie X. Jak przekazują mundurowi wszyscy w grupie są mężczyznami w wieku od 23 do 60 lat. Wtedy wówczas wszczęto czynności z art. 224a Kodeksu Karnego.
Sprawa więc wydaje się prosta. Jak mawia znany dziennikarz Radek Kotarski „nic bardziej mylnego”. Teoretycznie grupa nieodpowiedzialnych osób postanowiła zrobić sobie głupi żart, za który mogą teraz odpowiedzieć karnie, nawet do 8 lat więzienia. Niemniej sprawa od samego początku była nieco bardziej skomplikowana.
Internetowi influencerzy ofiarami przestępców?
Szybko okazało się, że w skład owej grupy wchodzą znani internetowi influencerzy i youtuberzy. Najgłośniejszymi nazwiskami okazali się Michał B. znany szerzej jako „Boxdel” oraz Jan M., zawodnik MMA - o czym jako jeden z pierwszych informował Miejski Reporter. Jednak wraz z zatrzymaniem influencerów problem z fałszywym alarmem bombowym nie został rozwiązany.
Około północy policja wypuściła wcześniej zatrzymane osoby. Powód? Istnieje podejrzenie, że wszyscy oni padli ofiarą cyberprzestępców, którzy mieli włamać się na ich telefony i w tej sposób zgłosić obecność bomby na pokładzie samolotu. Jest to zjawisko tzw. spoofingu, którego ofiarami już wcześniej miały padać znane osoby, w tym dziennikarz Krzysztof Stanowski, który napisał o tym na platfomie X.
„No więc z mojego numeru już zgłaszano bombę w samolocie z Warszawy do Dubaju, w samolocie z Warszawy do Stambułu, alarm bombowy w szpitalu, alarm bombowy na wielu politycznym itd. Jego to spoofing i prokuratura prowadzi w tej sprawie bardzo obiecujące śledztwo. [...] temat spoofingu wciąż jest czymś, co może sparaliżować państwo [...].” - komentuje Stanowski.
W podobnym tonie wypowiadają się inni influencerzy i współpracownicy Boxdela, w tym Sergiusz Górski znany być może młodszym czytelnikom jako TheNitroZyniak.
„Znowu się podszywają pod znane osoby i zaczęły się dziwne telefony jak parę miesięcy temu. Najpierw zadzwonił do mnie Boxdel, który oczywiście nie był Boxdelem (zignorowałem ten żart) ale później się dowiedziałem, że więcej tego akcji dzisiaj się wydarzyło i o różnych treściach więc ostrzegam. Uważajcie, bo głos idealnie wygenerowany przez AI więc można się łatwo nabrać (mi się tylko tempo głosu nie zgadzało, bo wszystko na raz bez żadnych pauz „wypowiedział”) oraz treść, bo podejrzewam, że nie kręci żadnego filmu o mnie. Dla pewności zweryfikowałem sobie, że to nie on” - czytamy w jego komunikacie.
Sprawą zajmują się służby
Jak wiemy sprawą fałszywego alarmu bombowego cały czas zajmują się służby.
Policja przekazała nam, że postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Sprawa jest jednak na wczesnym etapie i nie są znane jeszcze żadne szczegóły postępowania. Czy wiadomo chociaż co grozi osobie, lub osobom, odpowiedzialnym za fałszywy alarm bombowy?
Jak czytamy w art. 224a kk, „kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.
Z kolei jeśli osoba zgłasza więcej niż jedno zdarzenie kara jaka jej grozi zwiększa się od 2 lat do aż 15 pozbawienia wolności.
Czym jest spoofing?
Spoofing to rodzaj ataku, w którym przestępcy podszywają się pod banki, instytucje i urzędy państwowe, firmy, a nawet osoby fizyczne - w tym wypadku znanych influencerów. Przeważnie chodzi o wyłudzenie pieniędzy lub danych osobowych, lecz spoofing może być wykorzystywany by zaszkodzić w inny sposób, np. poprzez zgłoszenie alarmu bombowego.
Dzięki wykorzystaniu różnych technik, oszuści mogą podszyć się pod wybrany adres e-mail, numer telefonu, a nawet adres IP. W przypadku telefonu, oficjalną nazwą tego ataku jest Caller ID Spoofing.
Cybeprzestępcy używają różnych ogólnodostępnych narzędzi w sieci, które pozwalają dzwoniącemu podszywać się pod dowolnie wybrany przez siebie numer. W dobie AI i syntezatorów mowy, które w przypadku osób medialnych mają wręcz ogromną próbkę do nauki tembru czy specyficznej intonacji, oszuści mogą niemal idealnie podrobić głos danej osoby.
Napisz komentarz
Komentarze