W niedzielę około godz. 5 rano stan Wisły, na wskaźniku Warszawa-Bulwary, spadł do poziomu 25 cm. To o jeden centymetr mniej niż wynosi rekord z 2015 roku. Nigdy w historii pomiarów w tym miejscu (czyli od 1959 roku – choć jest tu mały haczyk o czym poniżej) poziom rzeki nie był tak niski. Ale hydrolodzy alarmują, że to jeszcze nie koniec. W poniedziałek rzeka ma już tylko 24 cm, a w czwartek ma osiągnąć… 21 cm.
Co oznaczają te cyfry? Czy powinniśmy się obawiać?
Pytanie to zadałem zarówno przedstawicielom miasta, jak i specjalistom, naukowcom. Odpowiedź nie jest jednoznaczna. - Z punktu widzenia zabezpieczenia miasta, np. jeżeli chodzi o pobór wody, nie jest to sytuacja dramatyczna – zapewnia na początku Jan Piotrowski, miejski pełnomocnik ds. Wisły.
Zupełnie inaczej wygląda to, jeśli chodzi o żeglugę. W tej chwili nie pływają miejskie promy, ale to tylko jeden z problemów.
- Duże statki już w ogóle nie pływają. Jednostki nie mogą wrócić do portu póki woda nie „skoczy” wyżej. Zupełnie wyłączony jest port na Gocławiu, bo wejście do portu jest obecnie zbyt płytkie – tłumaczy Piotrowski.
Niski stan Wisły? Problemem kopalnie piasku
W pracy „Historyczne niżówki na Wiśle w Warszawie” naukowcy Ewa Kaznowska i Michał Wasilewicz z SGGW szukają przyczyn coraz niższych stanów wody w rzece. Informują, że wodowskaz Warszawa-Bulwary do 2018 roku znajdował się w nieco innym miejscu i nosił nazwę Port Praski. Co ciekawe, rekordowo niski wynik z 2015 roku wyniósł tam 44 cm i został przeliczony na parametry nowego wodowskazu położonego bliżej bulwarów. Wynik z 2015 roku jest zatem umowny. Na pewno jednak tegoroczne stany rzeki są niższe niż notowano niemal dekadę temu, nawet zakładając możliwe delikatne błędy przy przeliczaniu.
Dlaczego wyniki są coraz niższe? Naukowcy twierdzą, że to efekt bezśnieżnych, ciepłych zim oraz wydłużających się okresów bezopadowych – czyli skutek ocieplania się klimatu Polski.
- Następują niezaprzeczalne zmiany klimatyczne. Wzrastają różnice między wysokimi a niskimi stanami wody. Suma opadów jest podobna, ale wzrost przepływów wezbraniowych w zakresie wiosennym (czyli stan niemal powodziowy – red.), a także stany niskie (w okolicy września – red.) będą się pogłębiały – tłumaczy nam dr Filip Bujakowski z SGGW.
W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że rzeka płynie także poniżej dnia. I to tam, zdaniem naukowców, wody jest coraz mniej. Nie doprowadzi to – przynajmniej na razie – do problemów z ujęciem wody dla Warszawy z „Grubej Kaśki”, ale z pewnością przysporzy problemów gospodarstwom domowym korzystającym ze studni indywidualnych. Tam już teraz brakuje wody.
Pojawiają się też obawy, że niski stan wody doprowadzi do skażenia, tak jak miało to miejsce w przypadku Odry i tzw. „złotej algi”. Tutaj naukowiec uspokaja. „Wisła jest czysta” – słyszymy. - Jak zaczynałem swoją pracę, piętnaście lat temu, to wchodziliśmy do rzeki w kombinezonach. Teraz już z nich rezygnujemy. Wisła jest czystsza, mamy oczyszczalnie ściegów – tłumaczy dr Filip Bujakowski. - Okres zanieczyszczania Wisły mamy już za sobą. To były lata 70. i 80. – dodaje.
To jednak nie wszystko. Główną przyczyną – co zauważył radny Jan Mencwel – jest pobieranie piasku z koryta do celów budowlanych.
- Po raz pierwszy ten efekt wykryto już w latach 60., po okresie powojennej odbudowy Warszawy, kiedy w rzece powstał tzw. „wybór warszawski”. Ten proceder sprawia, że dno rzeki może obniżyć się nawet… o 4 metry. (…) Na warszawskim odcinku Wisły funkcjonuje dziś przynajmniej 5 (!) kopalni piasku. To prywatnie biznesy, które sprzedają piasek za – uwaga – 20 zł za tonę. To chyba najtańszy surowiec jaki można kupić – pisze Mencwel.
Obecnie radny prowadzi audyt pozwoleń dla wspominanych kopalni. Zamierza też interweniować w tej sprawie u prezydenta Trzaskowskiego.
Wisła „odkrywa” zabytki
W 2015 roku, gdy stan Wisły był niski, z dna rzeki wyławiano pozostałości sprzed setek lat. Jak udało nam się dowiedzieć, podobnie jest także teraz.
- Pojawiają się elementy zabytkowe. Część z nich została odkryta w Modlinie, część w Warszawie – mówi nam pełnomocnik ds. Wisły.
Obecnie pracują nad nimi archeolodzy, przedstawiciele wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Napisz komentarz
Komentarze