Kolejkowanie, przepychanie i walka o numerek
Długą kolejkę widać z Marszałkowskiej. Od godziny 7 rano, pod drzwiami urzędu tłoczą się interesanci. Obywatele Ukrainy, Wietnamu, Indii i innych krajów stoją, aby otrzymać lub przedłużyć karty pobytu. Wydawałoby się, że kolejka pomoże ułatwić organizację, jednak w tej sytuacji jest wręcz przeciwnie. Im bliżej godziny otwarcia, tym pojawia się coraz więcej osób, które stoją tuż przy drzwiach urzędu. W środku instytucji jest ochroniarz, który pilnuje, aby najpierw dostali się wszyscy pracownicy.
Kiedy wybija godzina otwarcia (zazwyczaj jest to g. 8:00), strażnik otwiera drzwi kolejkowiczom. Tłum przepycha się, aby jak najszybciej pobrać numerek. Najpierw ci, którzy przybyli chwilę temu i przedarli się przez innych czekających, nie zważając zupełnie na kolejkę. Pomimo starań ochroniarzy, przeciskający się interesanci nie zważają na ustaloną prowizorycznie kolejność i za wszelką cenę chcą zdobyć wcześniejszy numerek. Jeden z petentów, który stał gdy byliśmy na miejscu, przyznaje, że trzeba uważać na napierającą masę, ponieważ można zostać popchniętym i przewrócić się, wypaść z kolejki. Mężczyzna uważa, że to przez to, że nie ma możliwości rezerwacji terminu online. Inna oczekująca podzieliła się tym, jak wyglądała jej ostatnia wizyta w tym urzędzie:
- Był jeden wielki chaos i czułam, że z chwilą jak otworzą drzwi do urzędu, to zacznie się walka o życie. Kto pierwszy ten lepszy dostanie swój złoty wymarzony bilet do fabryki czekolady, to były dokładnie takie sceny jak w tym filmie, gdy rodzice rzucali się na tabliczki czekolady Williego Wonki. Na zewnątrz nie było ochroniarza, który mógłby zapanować nad tłumem i wyznaczyć kierunek kolejki. Dopiero jak drzwi otworzyły się o 10.00 (to godziny otwarcia w poniedziałek, w pozostałe dni urząd jest czynny od g. 8:00 - red.), to wszyscy wpłynęli do środka. Dopiero po wejściu zauważyłam pierwszego i jedynego ochroniarza który się zabarykadował przy jedynym automacie z numerkami.
.jpg)
Chaos i problemy z organizacją
Petenci, którzy dostali się do budynku i pobrali odpowiedni numerek, oczekują na swoją kolej. Pewne małżeństwo, które chciało przedłużyć swój pobyt w Polsce, przyznało, że w urzędzie nie mogli uzyskać pomocy od urzędników. Zamiast udzielenia odpowiedzi, pracownicy instytucji przekazują, że interesanci mogą znaleźć odpowiedzi na swoje pytania na stronie internetowej lub w multimedialnym informatorze. Ponadto nie wszyscy referenci posługują się językiem angielskim, więc pojawia się problem bariery językowej.
Na miejscu trzeba mieć przygotowane potrzebne dokumenty, bo w urzędzie nie ma możliwości kserowania ani drukowania. Jednak tuż obok instytucji, znajdują się dwa lokale, w których funkcjonuje ksero. Co ciekawe, nie są to drukarnie, ale sklepy: zoologiczny oraz charytatywny. Oba miejsca mają już gotowe pliki z niezbędnymi dokumentami dla cudzoziemców. Dorabiają sobie w tej sposób.
Zamieszanie w placówce może wynikać z faktu, że pracownicy urzędu nie mają kontroli nad poranną kolejką. Tłum, który przedziera się przez innych oczekujących, może być niebezpieczny. Ponadto w ciągu tygodnia urzędnicy nie udzielają informacji interesantom. Petenci skarżą się na to, że wskazówki rozmieszczone po całym budynku, są nieczytelne. W celu uzyskania pomocy urzędnicy przekierowują na strony internetowe. Z jednym wyjątkiem - informacja jest udzielana w sobotę. I tylko tego dnia. Teoretycznie takie zasady mogą służyć usprawnieniu funkcjonowania urzędu, jednak w rzeczywistości wprowadzają chaos w placówce.
Zapytaliśmy przedstawicieli Mazowieckiego Wydziału Urzędu do Spraw Cudzoziemców o poranne kolejki oraz o problemy, o których opowiadają nasi rozmówcy. Od kilku dni czekamy na odpowiedź.
Napisz komentarz
Komentarze