Reklama

Fotoradar w Ursusie wróci na Aleje Jerozolimskie z obstawą monitoringu. Wciąż nie wiadomo kiedy

Minęły już niemal cztery miesiące od drugiego zniszczenia słynnego fotoradaru-rekordzisty z Ursusa. Ostatnim razem w ruch poszła siekiera. Na razie Główny Inspektorat Transportu Drogowego nie wie, kiedy urządzenie wróci do Alei Jerozolimskich. Będzie się jednak starał, aby fotoradar był pod ciągłym monitoringiem ZDM-u.
Fotoradar w Ursusie wróci na Aleje Jerozolimskie z obstawą monitoringu. Wciąż nie wiadomo kiedy
Fotoradar w Ursusie zniszczono już dwukrotnie.

Źródło: Raport Warszawski

Straty oszacowano na 70 tys. złotych

Sobota 22 kwietnia była dla niektórych warszawskich kierowców dniem świętowania. Wtedy właśnie po raz drugi zniszczono słynny fotoradar, stojący w Ursusie, przy Alejach Jerozolimskich 239. Urządzenie w nienaruszonej formie przetrwało nieco ponad... dzień. Wcześniej nieznany sprawca uszkodził fotoradar 5 lutego br.

Przypomnijmy, że w piątek, 21 kwietnia ok. godz. 23, nieznany sprawca zniszczył fotoradar, uderzając w niego kilkukrotnie za pomocą siekiery. Sprawa została wtedy przekazana na policję, i dopiero po skończeniu ich pracy można było oszacować straty i przekazać fotoradar do ubezpieczyciela. Wtedy na jego powrót czekaliśmy niemal trzy miesiące.

Obecnie „przerwa w działaniu” dochodzi do czterech miesięcy i jeszcze się wydłuży. Zwiększyły się również poniesione straty. Wcześniej naprawy wyceniono na ok. 50 tys. złotych. Tym razem, po bolesnym spotkaniu z siekierą, naprawa fotoradaru zdaniem GITD i wykonawcy wynieść ma nawet 70 tys. złotych.

- Przed nami jeszcze długi proces, zanim fotoradar wróci do Alei Jerozolimskich. Teraz oszacowane przez wykonawcę koszty naprawy zostaną przekazane ubezpieczycielowi. Oba podmioty będą musiały dojść w tej sprawie do porozumienia. Następnie po wypłacie środków wykonawca zajmie się naprawą urządzenia — wyjaśnia Wojciech Król, rzecznik prasowy GITD.

Dodatkowo GITD będzie prowadzić rozmowy z warszawskim Zarządem Dróg Miejskich, ws. zamontowania monitoringu, który miałyby baczenie na fotoradar. Zdaniem Króla jest to zasadne, ponieważ sprzęt stanął w Alejach Jerozolimskich z inicjatywy ZDM-u.

Do trzech razy sztuka?

Tytułowy fotoradar został postawiony jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. Była to odpowiedź GITD i ZDM-u na kierowców, którzy nie stosowali się do przepisowych 50 km/h. Decyzja z punktu widzenia inspektoratu była strzałem w dziesiątkę. Bardzo szybko ursuski fotoradar zyskał miano najskuteczniejszej fotopułapki w mieście”. 

Dość wspomnieć, że już w grudniu urządzenie zarejestrowało niemalże osiem tysięcy wykroczeń! 

Niestety urządzenie skupiło na sobie zbyt wiele uwagi oraz złości łamiących prawo kierowców. Fotoradar został zniszczony przez nieznanych sprawców już dwukrotnie. Za pierwszym razem dowiedziano się o tym wtedy, kiedy przestał przesyłać zdjęcia. W momencie zniszczenia na swoim koncie miał rekordowe 12,5 tys. zarejestrowanych wykroczeń. Następnie działał przez nieco ponad dzień. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Marcin 15.07.2025 07:58
Fotoradar jest fatalnie oznaczony - znak jest tuż za przejściem dla pieszych - i kolorystycznie mocno zgadza się właśnie ze znakiem D-6. Dodatkowo w miejscu w którym ten fotoradar stanął, brak jest oświetlenia ulicznego - dalej mowa o terenie zabudowanym i wniosku ZDM o zamontowaniu go. Drastyczną poprawą bezpieczeństwa będzie dodanie kilku latarni. Ale lepiej przecież postawić fotoradar który z zaskoczenia zrobi zdjęcie. Oczywiście można powiedzieć że jest tam 50km/h i jeśli jedziesz więcej to od razu „gilotyna”, ale nie jest rozsądnym aby w według ZDM niebezpiecznym miejscu próbować poprawić bezpieczeństwo poprzez karanie kierowcy. To tylko wyrywa pieniądze a nie wpływa na poprawę bezpieczeństwa w tym miejscu

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama