ReklamaBanner

Brakowało im broni i amunicji, a Niemcy byli świetnie zaopatrzeni. Początek klęsk walk na Woli

Powstanie Warszawskie, które wybuchło 1 sierpnia 1944 roku, to jedno z najbardziej heroicznych, a zarazem tragicznych wydarzeń w historii Polski. Szczególnie dramatyczne wydarzenia miały miejsce na warszawskiej Woli, gdzie w pierwszych dniach Powstania doszło do brutalnych starć i masowych zbrodni na ludności cywilnej. Te wydarzenia, które znalazły swój kulminacyjny punkt w tzw. Rzezi Woli, na zawsze zapisały się w pamięci narodu.
Mural Powstańczy na rogu ul. Górczewskiej i Płockiej
Mural Powstańczy na rogu ul. Górczewskiej i Płockiej

Autor: Greta Sulik

Źródło: Raport Warszawski

Przy okazji 80. Rocznicy Powstania Warszawskiego wybraliśmy się na spacer po Woli z warszawskim przewodnikiem Jakubem Madejskim. Organizator oprowadził nas po kluczowych miejscach bitew powstańczych w tej części miasta.

Wola była dzielnicą o strategicznym znaczeniu, zarówno ze względu na swoje położenie, jak i na gęstość zabudowy przemysłowej. Znajdowały się tam liczne fabryki, magazyny oraz warsztaty, co czyniło ją atrakcyjnym celem dla obu stron konfliktu. Niemcy, świadomi znaczenia Woli, utrzymywali tam silne garnizony, a w szczególności w rejonach ulic Wolskiej, Górczewskiej i Okopowej. Dodatkowo Wola była blisko centrum miasta, co czyniło ją kluczowym punktem dla ewentualnej kontrofensywy niemieckiej.

Krzyż Powstańczy na skrzyżowaniu ul. Młynarskiej i Żytniej. / fot. Greta Sulik

Na Woli podczas Powstania Warszawskiego walczyły przede wszystkim oddziały Armii Krajowej (AK), w tym bataliony „Parasol”, „Zośka”, „Miotła” oraz zgrupowania „Radosław” i „Chrobry II”. Do walki miały przystąpić także inne oddziały AK, jak również jednostki Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) i Armii Ludowej (AL). 

- Wolski obwód 3 i Zgrupowanie Radosław nie miały ze sobą współpracować. Zgrupowanie Radosław miało być najlepiej uzbrojonym oddziałem, który podlegał bezpośrednio rozkazom AK i miał osłaniać Komendę Główną Armii Krajowej, która mieściła się w fabryce Kamlera przy ul. Dzielnej, tuż za skrzyżowaniem z ul. Okopową – opowiadał Madejski.

W pierwszych dniach Powstania na Woli miały miejsce zacięte starcia. Powstańcy, pomimo ograniczonych zasobów, zdołali zająć kilka kluczowych punktów, takich jak budynki administracyjne czy zakłady przemysłowe. Największe bitwy rozegrały się w rejonach ulic Wolskiej, Młynarskiej i Chłodnej. Jednym z kluczowych obiektów strategicznych był Fort Bemowo, gdzie odbywały się dramatyczne walki o kontrolę nad tym ważnym punktem obronnym.


- Siły wolskie były gorzej zaopatrzone niż oddziały w pozostałych częściach miasta. Wiele oddziałów stawia się po broń i okazuje się, że tej broni nie ma, więc na drugą zbiórkę się nie stawiają. W warunkach optymalnych powinno do walki stanąć około 2600, a zjawiło się niecałe tysiąc osób – opisywał przewodnik.

Niemcy, mając przewagę techniczną i liczebną, szybko przystąpili do brutalnych działań, które miały na celu nie tylko stłumienie oporu, ale także zniszczenie dzielnicy i wymordowanie ludności cywilnej. Do najbardziej dramatycznych wydarzeń doszło w dniach 5-7 sierpnia 1944 roku, kiedy to oddziały niemieckie pod dowództwem Heinza Reinefartha i Oskara Dirlewangera dokonały masakry mieszkańców, która przeszła do historii jako Rzeź Woli.

Córka pisarza zmarła przy murach cmentarza

W tym piekle wojny szczególnie tragicznie zapisała się historia Krystyny Wańkowicz, córki znanego pisarza Melchiora Wańkowicza. Krystyna, urodzona w 1919 roku, od młodych lat była związana z ruchem oporu. Jako członkini batalionu „Parasol”, przyjęła pseudonim „Anna” i brała aktywny udział w konspiracji oraz działaniach bojowych.

Mury Cmentarza Kalwińskiego / fot. Greta Sulik

Na początku sierpnia 1944 roku, Krystyna brała udział w walkach na Woli. Podczas jednego z zadań, szóstego dnia Powstania została ciężko ranna w rejonie murów Cmentarza Kalwińskiego na Woli, przy ulicy Żytniej. Mimo prób ratowania przez towarzyszy, Krystyna zmarła przy murach cmentarza. Śmierć była wielkim ciosem dla jej rodziny, a także dla całego środowiska powstańczego. Świadkiem jej śmierci był dowódca Janusz Brochwicz-Lewiński. 

- Lewiński odesłał część swoich ludzi i czekał z mniejszym oddziałem na rogu ulicy Żytniej i Młynarskiej, za murami cmentarnymi, aby wyczekać na przejeżdżający czołg wroga. Wróg jednak wypatrzył ich pierwszy i rzucił w nich salwę z moździerza – opowiadał Jakub Madejski.

Melchior Wańkowicz, ojciec Krystyny, który przebywał na emigracji, długo nie mógł się pogodzić z tą stratą, a wspomnienie o córce stało się jednym z najbardziej osobistych motywów w jego późniejszej twórczości.

Walki przy Forcie Bema

Fort Bema, znajdujący się na Bemowie (dawniej część Woli), odegrał swoją rolę podczas Powstania Warszawskiego. Toczyły się tam zacięte walki. Powstańcy próbowali utrzymać fort, który miał kluczowe znaczenie dla obrony zachodnich obrzeży miasta. Niemcy, świadomi jego strategicznej funkcji, skoncentrowali tam znaczne siły. Powstańcy, mimo ogromnego heroizmu i poświęcenia, nie byli w stanie utrzymać swoich pozycji.

- Brakowało im broni i amunicji, a Niemcy byli świetnie zaopatrzeni - podsumowuje przewodnik.

Walka o Fort Bema była szczególnie brutalna. Niemcy, mając przewagę w artylerii i lotnictwie, regularnie bombardowali pozycje Powstańców. W odwecie za stawiany opór dokonali egzekucji zarówno na obrońcach fortu, jak i na cywilach, którzy znaleźli się w jego pobliżu.

Mogiła Powstańcza na Cmentarzu Kalwińskim. / fot. Greta Sulik

Przemarsze wojsk przez wolskie ulice

Walki na skrzyżowaniu Wolskiej i Młynarskiej oraz w rejonie Skierniewickiej i zajezdni tramwajowej były jednymi z kluczowych punktów oporu Powstańców na Woli. Od początku sierpnia 1944 roku oddziały Armii Krajowej, w tym bataliony „Parasol”, „Zośka” i „Miotła”, starały się utrzymać te strategiczne pozycje, które kontrolowały dostęp do głównych arterii komunikacyjnych dzielnicy.

Zajezdnia tramwajowa na Młynarskiej była szczególnie ważna, ponieważ jej opanowanie umożliwiało Niemcom kontrolę nad ruchem i dostęp do sprzętu transportowego. Niemieckie siły, wspierane przez ciężką artylerię i czołgi, wielokrotnie próbowały przełamać opór Powstańców, stosując taktykę „spalonej ziemi”. Walki były niezwykle zacięte i krwawe, z obu stron ponoszono ciężkie straty. Ostatecznie, w wyniku przewagi liczebnej i technicznej Niemców, Powstańcy zostali zmuszeni do wycofania się, a rejon ten stał się miejscem masowych egzekucji ludności cywilnej oraz zniszczenia znacznej części zabudowy.

Rzeź Woli – kulminacja niemieckiej brutalności

Najtragiczniejszym epizodem pierwszych dni Powstania była Rzeź Woli, która miała miejsce w dniach 5-7 sierpnia 1944 roku. Niemieckie oddziały, realizując rozkaz Adolfa Hitlera o całkowitym zniszczeniu Warszawy, przystąpiły do systematycznej eksterminacji mieszkańców Woli. W ciągu zaledwie kilku dni, w masowych egzekucjach zamordowano od 30 do 65 tysięcy ludzi, w tym kobiety, dzieci i starców.

Miejsca takie jak ulice Wolska, Górczewska, Płocka czy Okopowa stały się scenami niewyobrażalnych zbrodni. Jednym z najbardziej symbolicznych miejsc kaźni była fabryka „Ursus” przy ulicy Wolskiej 55, gdzie dokonano masowych egzekucji. Często ofiary były zmuszane do kopania własnych grobów przed rozstrzelaniem, a następnie ich ciała były palone, by zatrzeć ślady zbrodni.

Kamień upamiętniający walki na skrzyżowaniu ul. Młynarskiej i Wolskiej / fot. Greta Sulik

Upamiętnienie ofiar i świadectwa ocalałych

Dziś Wola jest pełna miejsc pamięci, które upamiętniają ofiary tych tragicznych wydarzeń. Pomnik Ofiar Rzezi Woli przy ulicy Leszno oraz Cmentarz Powstańców Warszawy na Woli to miejsca, gdzie oddaje się hołd poległym. Wiele budynków w dzielnicy nosi tablice pamiątkowe, przypominające o miejscach masowych egzekucji.

Historię pierwszych dni Powstania na Woli i Rzezi Woli przywołują liczne relacje świadków i Powstańców. W jednym z wywiadów, Halina Czarnocka, Powstaniec walczący w tej dzielnicy, wspominała:

Widziałam jak zabijali wszystkich – kobiety, dzieci, starców. Dla Niemców nie było żadnej litości. Strach był nie do opisania, ale wiedzieliśmy, że musimy walczyć, choćby po to, by nie zginąć bez walki.

Z kolei Stefan Bałuk, jeden z dowódców AK, opisywał: Pierwsze dni Powstania na Woli to było piekło. Niemcy byli bezwzględni, nie mieliśmy dość broni, by stawić im czoła. Ale mimo to walczyliśmy, wiedząc, że bronimy nie tylko Woli, ale całej Warszawy.

Mural Powstańczy przy ul. Żytniej / fot. Greta Sulik
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.